Z redakcyjnej poczty...
W Gdańsku Osowie pomiędzy "nowym" kościołem na (ul. Wodnika) a osiedlem EKO RAI (ul. Hery) jest mała polna droga, a na niej wielka głęboka kałuża. Co kilka dni jakaś gapa w nią wjedzie (nie wiadomo po co, bo prowadzi na pole) i potem inny wóz musi ją na linie wyciągać. To norma.
Dziś wjechał w kałużę bus Straży Miejskiej. Ale nie wezwali kolegów na pomoc. WEZWALI SOBIE DWA WOZY STRAŻACKIE, które pędziły przez całą Oliwę do Osowy na sygnałach i wyciągały bezmyślnego strażnika miejskiego, co wjechał w pole (ciekawe po co?).
Ciekaw jestem czy Straż Miejska zapłaci za tę interwencję, czy to miasto zapłaci, czy może Państwo z naszych pieniędzy. Czy jak ja wjadę sobie w kałużę, to też mogę wzywać dwa wozy strażackie?