KUPA
2005-03-13

Kogo z nas - spacerujących pięknym deptakiem czy nawet przydomowym chodnikiem - nie denerwuje kiedy nagle napotyka na... psie odchody!?
Można się zastanowić - kto tu mieszka? Można też - skąd ta bezmyślność? Przecież właściciel psa też będzie tędy przechodził - zapewne mieszka niedaleko!
W ubiegłym roku na naszych łamach (chyba forum "Osowa moja dzielnica") poruszny był już ten temat. Sprawa bulwersuje, bo nie można przejść koło NIEJ obojętnie.
Pokrzepiła mnie jedynie jedna opinia właściciela psa, który pozwolił psu na spacer daleko od chodnika: "Teraz chodzę w kierunku lasku. Nie spotkałem się jak na razie z żadnymi sankcjami ze strony Straży Miejskiej czy innych mieszkańców. Wiem, że największe restrykcje mogą spotkać właścicieli psów na terenie szkolnym, gdzie bezwzględnie nie wolno chodzić. W Polsce ludzie nie są przyzwyczajeni do tego, żeby sprzątać po psach, nie ma takiej kultury. Jednak gdyby były specjalne place wydzielone, udostępnione woreczki i zrobione pojemniki na te nieczystości, osobiście nie widzę problemu, żeby posprzątać po swoim psie"
Jeśli w środku lata właściciel czworonoga nie jest przygotowany na to, by posprzątać po swoim ulubieńcu - sprawa znika szybko i poza kilkudniowym smrodem nie dzieje się wiele złego z TYM, choć i na to nie można się zgadzać - by piesek nie został zachęcony do spacerku w wiadomym celu obok chodnika i tam zostawił swoje ŚLADY.
Jednak w zimie sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana: Jeśli teraz zwierzak zrobi TO na samym środku zawężonych przez zaspy przejściach - mamy o dwa problemy więcej niż latem:
1. Jest zimno i wszystko TO poczeka ze swoim rozkładem by w jednym czasie wraz ze śniegiem zamienić się w śmierdzącą ciapkę i opanować powieżchnię całego chodnika.
2. Śnieg TO przysypuje - ukrywając przed oczami, ale nie likwiduje. Czyli łatwo wejść w MINĘukrytą pod świeżym śniegiem,
Idąc dziś deptakiem od ul. Barniewickiej w okolice Szkoły omijałem dziesiątki TAKICH MIN i za każdym razem podziwiałem ignorancję, bezmyślność a może wręcz zuchwałość właścicieli - mam nadzieję nie wszystkich - psów. Wszyscy oni prędzej czy później będą znów chcieli wyjść ze swoim pieskiem na spacer a może po zakupy, do bankomatu... Przecież raczej nikt obcy nie przyjeżdża tu na spacery - to nie jest Park Oliwski. - tam zresztą jest zakaz wprowadzania psów.
Dodam do dyskusji pytanie jak wyjść z dzieckiem na spacer by bezpiecznie przejść po chodniku?
Idąc o krok dalej w dyskusji o psim problemie z fukcjonariuszem Straży Miejskiej - mogę zacytować: "Psy muszą być na smyczy, a rasy groźne w kagańcu. Większość właścicieli nie dostosowuje się do tych nakazów". Jego zdaniem niektórzy właściciele psów uparcie nie chcą dostosować się do obowiązujących zasad. - "Z reguły na początku pouczamy. Chyba, że ktoś notorycznie łamie przepisy. Karzemy wówczas, gdy złapany na gorącym uczynku właściciel nie dostosowuje się do naszych zaleceń, na przykład nie chce posprzątać po psie lub prowadzić czworonoga na smyczy.
A co Państwo o tym sądzą?


