Każdy kij ma dwa końce a Księżyc i Mars - swoją ciemną stronę ;) Postaram się wymienić choć kilka minusów sytuacji w której my Osowianie mamy w Radzie Miasta swojego (upragnionego?) Radnego. Mam nadzieję że dodacie jeszcze więcej od siebie ;)
a) człowiek "tutejszy" będzie bardziej podatny na partykulatrne naciski i działania określonych osowskich lobbies (vide przeciwnicy lub zwolennicy stacji benz.)
b) nie chcąc się narazić swoim sąsiadom będzie unikał trudnych i niepopularnych decyzji na czyjąś niekorzyść
c) będzie w pierwszym rzędzie dbał o interes okolicy najbliższej swojemu miejscu zamieszkania a jeśli nie będzie to zjedzą go jego najbliźsi sąsiedzi ;)
d) czy zgodzimy się aby był on członkem któregoś z ugrupowań partyjnych? - jeśli tak to którego (bo każde ma w Osowie swoich zwolenników i przeciwników), jeśli nie - to na jakie poparcie i układy będzie mógł liczyć?
e) skąd weźmie czas na taką działalność? Osowa to dzielnica ludzi z a p r a c o w a n y c h. Ci którzy robią coś społecznie lub w części społecznie uznawani są za naiwniaków lub cwaniaków
f) jeśli w wyniku prawyborów będzie zwycięzca - zapewne pojawią się również pokonani. Ci nie odpuszczą i będą zajadle krytykować zwycięzcę. Obok przeciwników "zewnętrznych" będzie miał również "wewnętrzną opozycję". A miasto będzie zacierać ręce: oto skłócona Osowa oto warcholstwo i pieniactwo osowskie !
g) czy skuteczny będzie w Radzie Miasta Gdańska ktoś, komu szybko uda się przypiąć łatkę osowskiego lobbysty i oszołoma? Wszak miasto to c a ł o ś ć a nie zbiorowisko wiosek i przysiółków. Budżet Gdańska zaś to nie kawałek sukna z którego każdy może wydrzeć coś dla siebie.
Nieprawdaż? No dobra teraz kolej na Wasze komentarze :D
Wieńczysław Nieszczególny