Nasz człowiek w Radzie Miasta
2004-02-09

Tak, 5000 osowskich głosów wyborczych z pewnością na to zasługuje. Tym bardziej, że to dane z ostatnich wyborów. Obecnie uprawnionych do głosowania jest więcej.
W Radzie Miasta Gdańska zasiada 34 radnych, czyli właśnie plus minus jeden na 5 do 6 tysięcy wyborców.
Kim powinien być nasz człowiek w Radzie? Z pewnością ktoś, kto mieszka parę ładnych lat w Osowie i, nie bójmy się tego słowa, jest społecznikiem. Nie jest ważne, czy będzie to kobieta czy mężczyzna, osoba stara czy młoda - musi kochać nasze osiedle i chcieć, by mieszkało się nam tutaj coraz lepiej.
Coż ten "nasz człowiek" mógłby zdziałać? Bardzo wiele. Spraw do załatwienia jest dużo, a pieniądze na inwestycje idą tam, gdzie radni umieją zadbać o swoich. Często wystarczy ciągłe przypominanie decydentom o potrzebach osiedla. A inwestycji komunalnych Osowa naprawdę potrzebuje. Tragiczna śmierć na ulicy Barniewickiej przypomniała nam brutalnie o pilnej potrzebie przekształcenia tej ulicy z drogi przelotowej w osiedlową. Do tego trzeba zbudować ulicę Nowy Świat, plany są gotowe, brakuje tylko kogoś, kto by tę inwestycję "wychodził".
Komandorska i Wodnika od lat wołają o twardą nawierzchnię. Trzeba usunąć rury azbestowe z wodociągów. Długo można by wymieniać, gdyż długa jest liczba potrzeb.
Wpływ radnego z Osowy na decyzje Rady Miasta zależeć będzie od kształtu koalicji i opozycji, które wyłonią się po wyborach samorządowych w 2006 roku. Jeden w Radzie Miasta to tak, jak 14 w Sejmie. Tylu właśnie posłów liczy klub Romana Jagielińskiego, sejmowy języczek u wagi, który być może zdecyduje o upadku rządu Leszka Millera. W Radzie tak być nie musi i pewnie nie będzie, ale żeby się o tym przekonać, musimy mieć "swojego człowieka" wśród gdańskich rajców.
Jak tego dokonać? Posłuchajmy Andrzeja Balka. Zorganizujmy prawybory w Osowie. Jeżeli uda nam się wyłonić jednego, silnego kandydata, to od 2006 roku bedziemy go mieli, tego upragnionego, naszego człowieka w Radzie Miasta.
Tomasz Klarecki
tomasz.klarecki@osowa.com