Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

      Miało się już ku wieczorowi...

      2015-03-16

      Fajny wstęp? To tak pół żartem, pół serio, ale właśnie tak było. Jest to najlepsza pora na spacer po okolicy. Cichnie wtedy ten dość dokuczliwy osowski wiatr, jeszcze jest dość widno, by coś zobaczyć, dość wcześnie, by kogoś spotkać - zamienić parę słów. Coś sobie powspominać.

      Szedłem sobie Orfeusza, mając po prawej kompleks boisk gimnazjalno - licealnych. Niezwykle trafiona inwestycja - mająca powodzenie wśród osowian namiętnie grających tam w piłkę. Nie wspominając o młodzieży, czynnie uprawiającej tam sporty różnorakie..) I refleksja - gdzie te czasy, gdy graliśmy w piłkę na czymkolwiek i czymkolwiek - o piłki kiedyś było dość trudno, o boiskach to pomarzyć sobie tylko.

      Po lewej to Azory ..)) miejsce nieskończonych spacerów z psami, pieskami, psiakami - całymi już pokoleniami czworonogów. Tam ma być szkoła, policja, straż pożarna, park... Trochę ciasno będzie na oko, ale planiści wiedzą lepiej....)

      Idę dalej i zmiana.

      Tu już królują domy, a właściwie nowe osiedle. A ja tu jeszcze niedawno z Agatem po dość niepewnym gruncie łaziłem - grzęzawisko było, krzaki, zarośla, osiki i brzózki. Przyjechały wywrotki z ziemią - długo jeździły i zasypywały to. Jak zasypali, to domy poszły w górę ..ot technologia jaka. Zawsze dumam, czy geologia kiedyś upomni się o swoje? Takie to nowe osiedle trochę zimne - może by tam jakiś drzew nasadzić i to większych od razu? Albo kolorystykę domów czymś ożywić?

      Ktoś powie - ten znowu marudzi! Proszę wybaczyć...

      Skręcam w prawo - stara Planeta. Była,jest i będzie, ale to skrzyżowanie nieszczęsne. Od dziesięciu lat jak po bombardowaniu. Idę w górę, dochodzę do Wodnika. Tam kiedyś - 9 lat temu - był koniec cywilizacji osowskiej. Zaczynały się pola i łąki. Pola to jeszcze jako tako, a łąki to było coś zastanawiającego. Były pokryte milionami foliowych toreb. Zawieszonych na każdym badylu. Zawsze przystawaliśmy z Agatem i patrzyliśmy na to w osłupieniu. Nie wyobrażałem sobie, że na świecie istnieje tyle porzuconych opakowań.

      I proszę, jest następne osiedle w to miejsce. Też wolałbym mniej samochodów, a więcej drzew. Koszmar automobilizacyjny. Są wszędzie, jest ich coraz więcej. Zajmują każdy kawałek wolnej jeszcze przestrzeni. Stoją wszędzie, obrzydzając widok, utrudniając poruszanie się, zatruwając środowisko. Są bezkarne i panoszą się, urągając prawu i kodeksowi drogowemu.

      Dobra... skręcam w Wodnika ..)

      Jaki ten Wodnik był, to każdy wie. Przed laty - tor przeszkód - chyba tak można to nazwać. I człapaliśmy sobie z Agatem poboczem aż do Kaplicy Św. Polikarpa, bo od tamtej strony nic nie było. Potem kawałeczek przez pokryty dziurami odcinek nasypu dumnie zwany ulicą Wodnika i już byliśmy na nowo położonej kostce Hermesa. To było wtedy. Teraz elegancki chodnik, ścieżka rowerowa, ronda - znak czasów...) Jeszcze żeby czasem ktoś pozamiatał...

      Ocknąłem się z tego zamyślenia - dla osoby młodej te dziewięć lat to wiek, dla mnie - mgnienie oka. A tyle nowego ..Ot...

      Miało się ku wieczorowi...

      Zdjęcie: Z. Grabowiecki (z archiwum portalu - 2002)

      « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 1426

      Polecamy

       

       

       

       

       

       

      Wsparcie prawne portalu:


       

      Osowianin Roku

       

      Nieodpłatne poradnictwo
      w Gdańsku


       

       


       Plan spotkań z kulturą Pomorza