Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

      List od właściela kiosku przy ZSO nr 2

      nadesłane, 2013-09-03

      Szanowna Redakcjo

      Dziękuję za zamieszczenie całego wyjaśnienia

      Argumenty Pani Dyrektor nie są przekonujące, ale jest to inny ton niż w piśmie do ZDiZ-tu (i do innych instytucji), gdzie górę brały emocje. Teraz chciałbym skupić się właśnie na końcówce naszej wymiany zdań od ad.9, bo to ona  jest dla mnie najbardziej przygnębiająca.

      1. Nie napisałem, że nasza znajomość jest bliższa. Najpierw o wynajem zabiegałem ja, nie było to możliwe, po roku Pani Dyrektor zmieniła zdanie i postanowiła jednak otworzyć bufet na I-wszym piętrze i wtedy sobie o mnie przypomniała. Apropo różnych skromnych sponsorowań – może rzeczywiście Pani ich nie pamięta, bo to były drobiazgi. Zawsze podchodziliśmy do szkolnych akcji pozytywnie i otwarcie. Jesteśmy ludźmi z sercem, ale bez dużych pieniędzy.
      2. Dalej podtrzymuję zdanie, że Pani działanie jest nieetyczne i nie przystoi pedagogowi. Umowa zawsze jest podpisywana od września do czerwca i zwyczajowo się ją we wrześniu przedłuża. Zwyczajowo też nie zabiega się o jej przedłużenie już w wakacje. Poinformowała Pani syna o fakcie zerwania umowy na skutek moich działań, na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. Bez podania innego powodu. To Pani mówi nieprawdę. Wystarczy pokojarzyć daty, telefony i fakty stają się nagie. Niech każdy sam sobie wyrobi na ten temat opinię. Bardzo szkoda, że rozmowy telefoniczne nie zostały nagrane.
      3. Koszty są takie jak napisałem, około 10000,-. To nie tylko lada, ale i ogromna szyba z poliwęglanu, wsporniki chromoniklowane i sprzęt należący do syna. Wszystko wykonywane na wymiar, więc raczej w innym miejscu się nie przyda.
      4. Syn rzeczywiście płacił mniej, blisko 1000,-zł m-czne, Są przelewy do sprawdzenia. Oczywiście sklepiki to nie cele szkoły. Jednak oba funkcjonowały i zarabiały na siebie ku zadowoleniu uczniów, których szkoła ma dużo.  Dzieci nie musiały biegać po piętrach.
      5. Gdybym przypuszczał, że mogę temu zapobiec (a więc jednak jest coś na rzeczy) nigdy bym nie zdecydował się na postawienie kiosku tam gdzie teraz stoi. Nie praktykuje się zawiadamiania okolicznych sąsiadów, zwłaszcza w przypadku spokojnej działalności, wszystko załatwia się w urzędach. To nie żadne fakty dokonane, absolutnie nie przypuszczałem, że nastąpi taka ostra reakcja, która także dotyczy mojej rodziny. Jeżeli ciekawią Panią koszty jakie poniosłem to informuję, że składają się na nie: 1-wsze (chybione) posadowienie kiosku razem z transportem na miejsce, 2-gie posadowienie z wszystkimi rzeczami czekającymi na wykonanie zgodnie z projektem. Wymieniam przykładowo jedną. Bariera typu „ucho” to koszt 250, -zł a ma być ich 6. A uzyskanie wszystkich kolejnych pozwoleń, załatwianie każdego szczegółu w różnych komórkach i urzędach? Sądzi Pani, że to nic nie kosztuje? Moje działania zmierzające do posadowienia kiosku i uzyskanie na to zgody zaczęły się dokładnie 2 maja 2013r.
      6. Jeszcze raz podkreślam, że syn z moimi działaniami nie ma nic wspólnego. Właśnie pojechał się zarejestrować jako bezrobotny i proszę mi nie odpowiadać, że to dlatego, bo nie zabiegał o przedłużenie umowy.

        Z poważaniem

      Kazimierz Nowak

      

      « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 1317

      Polecamy

       

       

       

       

       

       

      Wsparcie prawne portalu:


       

      Osowianin Roku

       

      Nieodpłatne poradnictwo
      w Gdańsku


       

       


       Plan spotkań z kulturą Pomorza