Ludzie Ludziom
2004-05-22
Pochylony nad deską kreślarską projektant, zagryza ołówek i ze skupieniem kreśli autostradę. Jednym ruchem kosi lasy, niweluje góry, usuwa przeszkody jakimi są małe kwadraciki, domki. Każdy taki domek to ludzie, dorobek ich życia. Demiurg twardy musi być, nieczuły musi być. Autostrada ma biec prosto, bo władza tego chce, władza wybrana przez lud mieszkający w tych maciupeńkich domeczkach.
W piątek 14 maja gościliśmy demiurgów i władzę a raczej to my byliśmy goścmi władzy. Władza zaprosiła nas na sesję Rady Osiedla. Nie było nas wielu, ale wystarczająco dużo, aby podgrzać temperaturę spotkania do czerwoności.
Na początek głos zabrała pani Irena Romasiuk, kierownik Zespołu Urbanistycznego Zachód (ZUZ). Towarzyszył jej milczący pan Bohdan Szyłański. Pani Romasiuk, operując z wprawą laserowym wskaźniczkiem, przedstawiała zgromadzonym dane związane z Trasą Lęborską.
Poznaliśmy, wyliczone w programie Emma2, potoki komunikacyjne czyli liczbę aut, jakie poruszać się będą po trasie. Pomimo, że ma być to trasa międzynarodowa (tak, tak VIA HANZATICA !) to natężenie ruchu ma wynosić zaledwie... 300 aut na godzinę (sic!). Ruch lokalny, szacowany również na 300 aut na godzinę bez trudu będzie się włączał.
Projektem zajmował się "Transprojekt", który rozważał pięć alternatywnych wariantów przebiegu. Przeważyły jednak koszty inwestycji. Trasa przebiegająca przez naszą kameralną dzielnicę jest najtańsza. Dowiedzieliśmy się również, że trasa została przybliżona w stronę domów, gdyż swój sprzeciw wyraził konserwator przyrody. Cóż, ważniejszy las niż ludzie...
Na głosy zrozpaczonych mieszkańców, że wybieraliśmy tą dzielnicę jako miejsce odpoczynku, pani Romasiuk odpowiedziała, że przecież wszyscy wiedzieliśmy na co się decydujemy, bo teren był od samego początku przeznaczony pod drobne usługi. Tu niestety Pani Kierownik się pomyliła, bo sam posiadam dokumenty urzędowe z 1989 roku, w których napisano zupełnie co innego.
W międzyczasie głos zabrał radny dzielnicy, pan Grzegorz Boros, który jak się okazało pracował w komisji planowania przestrzennego UM. Z przejęciem pokazywał na mapie, którą sam przyniósł, przebieg wielkiej ramy Gdańska. Roztoczył wizję wielkiej aktywizacji regionu. Nie zdążył niestety podać bliższych konkretów, bo został nagle zaatakowany przez jednego z mieszkańców, który zaczął go wprost pytać: czyje interesy reprezentuje - mieszkańców Osowy czy miasta Gdańska, województwa ?
Następnie Pani Romasiuk zapytana, o to, co by zrobiła, gdyby dowiedziała się, że obok jej działki ma zostać poprowadzona autostrada, odpowiedziała, że nie budowałaby domu, lecz rozwinęła jakąś działalność i postawiła olbrzymi billboard. Wraz z budową trasy zostanie poszerzona Spacerowa, ale planowany tunel stoi na razie pod bardzo dużym znakiem zapytania z powodu olbrzymich kosztów inwestycji. Więc cały ruch nową, poszerzoną Spacerową będzie spływał do Oliwy a co tam się będzie dziać, lepiej nie myśleć.
Po etapie konsultacji w Komisji Planowania Przestrzennego, plan trasy zostanie poddany głosowaniu w Radzie Miasta. Jeżeli radni będa nieczuli na prostesty Osowian i go uchwalą to pozostanie nam wyrażać swą opinię wyłącznie w sprawach technicznych.
Przedsmak tego, jak zachowają się radni miasta, mieliśmy, słuchając ich odpowiedzi na pytanie radnego osiedla Grzegorza Grochowskiego, czy głosować będą za obecnym przebiegiem trasy.
Jako pierwszy odpowiadał radny Adamski, który musi przemyśleć całą sprawę. Póki co jest w 40 % przeciw w 60 % za. Pan Adamski podkreślił, że nie powinniśmy mieć złudzeń, trasa powstanie gdyż jest to przedsięwzięcie o znaczeniu strategicznym.
Janusz Kasprowicz sugerował, żeby sprawę widzieć w dwóch płaszczyznach, lokalnej i ogólnej. Powtórzył to, co mówił były minister transportu Jerzy Widzyk: Zachód Europy jest żywotnie zainteresowany tą trasą a nie autostradą A1, która może sprawić, że polskie porty staną się zagrożeniem dla portów niemieckich. Trasa otwiera dla niemców rynek wschodni. Reasumując, dyskusja go nie przekonała i uważa, że droga międzynarodowa może biec 20-30 km od Gdańska, więc będzie przeciw.
Pani Małgorzata Chmiel powiedziała, że juz trzecią kadencję głosowała za trasą. Stwierdziła, że nigdy nie dotarły do niej żadne sprzeciwy, protesty. Gdyby wiedziała o tym wcześniej to można by wiele zmienić. Pani radna nie jest teraz w stanie odpowiedzieć na zadane pytanie.
Po wypowiedziach radnych miasta przyszła kolej na zapoznanie się ze stanowiskiem Rady Osiedla. I tu nastąpiło spore zamieszanie. Głosowano nad dwoma projektami uchwał - oba autorstwa radnych Marcina Majerowskiego i Adama Bieńkowskiego. Pierwszy opowiadał się zdecydowanie po stronie mieszkańców protestujących przeciw obecnemu przebiegowi trasy. Drugi projekt przeciwnie - przewidywał działania Rady Osiedla skierowane wyłącznie na łagodzenie skutków powstania trasy, wyłączając postulat korekty planu. Oba projekty zgłoszone zostały niezgodnie z regulaminem Rady Osiedla, który w paragrafie 6 p. 2 zobowiązuje zwołującego sesję (w tym wypadku przewodniczącą Mariannę Kowalską) do wcześniejszego powiadomienia radnych o porządku obrad i projektach uchwał. Oba projekty - mimo wzajemnie wykluczającej się treści - mają tych samych autorów. Co ciekawe obaj radni: Majerowski i Bieńkowski głosowali za obydwoma projektami, byli zatem "za a nawet przeciw".
Niektórzy radni wstrzymywali się od głosu: "Co znowu głosowanie? Ja nic z tego nie rozumiem, nie wiem za czym my w ogóle głosujemy! Za pierwszym razem też się wstrzymałam, bo nie wiem o co w tym głosowaniu chodziło"
"To zabawa w politykę" - komentuje radny Grzegorz Grochowski. - "Niektórzy oglądają Dziennik Telewizyjny (pardon: Wiadomości, Informacje etc.) a potem zamiast grzecznie iść spać kreślą własne scenariusze działań na arenie. Nie tego szukałem kandydując do Rady Osiedla. Oba głosowania nad projektami uchwał są nieważne. Nie może być tak, że ktoś podczas sesji wyjmuje z kieszeni 2 kartki formatu A4 i zgłasza je jako tzw. projekt uchwały. Za uchybienia formalne odpowiedzialni są Przewodnicząca Rady Osiedla i Zarząd Osiedla."
Teraz pora na małą konkluzję. Sprawa trasy bezlitośnie ujawnia słabość naszej lokalnej demokracji. Wybrani przez nas radni, wykonują chaotyczne ruchy a na dodatek zapominają o tym, że mają reprezentować interes mieszkańców a nie przekonywać nas do swojego zdania. Co chwila słyszymy o aferach, przekrętach, ogólnym zepsuciu obyczajów, nie tylko politycznych. Weszliśmy do Unii, może kolejnym krokiem powinno być posprzątanie naszego wspólnego domu, sprawienie żebyśmy czuli się tutaj u siebie i tym samym bliżej siebie. Od czego zacząć ? Od własnego podwórka !