Z tej niecodziennej okazji prezentujemy zbiór opowiadań współczesnych pt.
Fragmenty z życia lustra, które stanowią Jej dzieło literackie, obok felietonów publikowanych w „Wysokich Obcasach”- sobotnim dodatku „Gazety Wyborczej”, obok dwóch tomików wierszy: „Miasto do wynajęcia” i „Mój tata” oraz dwóch zbiorów felietonów pod tytułem „Drugie Podwórko” i „Sześć minut przed czasem". Prezentowane
Fragmenty z życia lustra zostały wydane przez krakowskie Wydawnictwo Literackie Sp.z o.o. w 2004 r. Stanowią „narodziny pisarki”, która intryguje swoim niezwykłym talentem literackim, jak również niebywałą wyobraźnią, której może Jej pozazdrościć wielu pisarzy nie tylko krajowych ale i zagranicznych.
„Czarne pogrzebowe torebki mają tę zaletę, że są małe i łatwo w nich znaleźć klucze”, „Jest Pan karaluchem? Duchem ojca Hamleta? Błagam, niech pan mi powie, czym pan jest!”, „Czy lustra słyszą? Czy potrafią w ciemnościach odróżnić płacz od deszczu? Samotność od pustki? Czy lustro widzi w ciemności? Na przykład drobne ciało związane bólem, wciśnięte w głąb kanapy? Czy może je zbudzić błyskawica, żeby choć na sekundę w szklanym świetle widoczna była kobieca sylwetka skulona na poduszkach?”,... „Tory. Największa drabina na świecie. Kiedyś przystawią ją do nieba i będzie koniec świata.” Jak pisze Wydawca : „Niepokojący świat Joanny Szczepkowskiej rozbudza wyobraźnię i nie daje się zapomnieć” W książce „wybitny genetyk, słynny jasnowidz, genialna malarka, znany psychiatra- każdy z nich na swojej drodze spotyka zakręt, który prowadzi go poza granice rzeczywistości.” Pisarstwo Joanny Szczepkowskiej charakteryzuje jeszcze jedna, bardzo pozytywna cecha, a mianowicie bogactwo, kulturalna dosadność i jasność współczesnego języka polskiego. Jest to niewątpliwie wpływ Jej podstawowego zajęcia, jakim jest aktorstwo i to aktorstwo nadzwyczaj intensywne, w licznych sztukach teatralnych i filmach. Zwyczajowo przytoczmy jeden z ciekawych pod względem językowym / i nie tylko!/ fragmentów z „Fragmentów z życia lustra”:
Zapraszamy do galerii:
Osowianin 2005
......”Wielka mucha łazi po zmoczonej szybie. Ogromna. Mucha nie jest bez znaczenia. Usiadła kiedyś na brzegu szklanki z piwem. Inna mucha oczywiście. Łaziła po krawędzi szklanki, którą postawił przed chwilą jej narzeczony. Zapatrzyli się na tę muchę, a On machnął ręką nad jego szklanką. Zrobiło się potem tak cicho....To przez Niego Chopin kojarzył jej się zawsze z landrynkami. W przerwie koncertu powiedziała, że Chopina można słuchać bez końca, a on wyciągnął z kieszeni paczkę cukierków i powiedział: „Nie wiedziałem, że lubisz landrynki...” Właściwie nic już nie było takie jak przedtem. Ani Renoir, ani Tomasz Mann. To
wszystko, czego dotąd pewne były jej zmysły, cała podstawa, na której ustawiało się szeregiem wszystko od najgorszego do najlepszego, rozbiła się nagle jak o skalę. Zaczęła wstydzić się tego, co czuła, a może tego, że czuła tak mało? Oboje byli nowicjuszami w tym świecie, poruszali się jeszcze niezdarnie w gąszczu zjawisk „trywialnych”, „bez znaczenia” i „sentymentalnych bzdur”. Nie tak łatwo było im jeszcze rozpoznać prawdziwe perły w stosach sztucznych błyskotek rzucanych przez całe wieki głupocie ludzkiej na uciechę...” Czy to jeszcze proza, czy już poezja?!
I jeszcze jedno podsumowujące stwierdzenie recenzenta:
„Na taką książkę czekaliśmy od dawna: na tak zaskakującą fabułę, napięcie,klimat."
Od dawna też czekaliśmy w Osowej na Joannę Szcepkowską. I doczekaliśmy się !!! Witamy serdecznie!