Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

      Książka, którą zabieram na urlop

      2004-07-06

      Długo zastanawiałem się jaką książkę zabrać ze sobą na urlop. Bo przecież lato nie rozpieszcza nas swoją pogodą i trzeba się przygotować i na deszczowe dni i na długie, urlopowe wieczory.
      Wybór padł na książkę polskiego autora Janusza L. Wiśniewskiego,pt. S@motność W Sieci, wydaną w 2002 r. przez Wydawnictwo Czarne S.C. i Prószyński i S-ka S.A
      Myślę, że będzie to książka ciekawa, bo kontrowersyjna, jak ciekawym i kontrowersyjnym jest prawdopodobnie sam autor. Opis tej książki i charakterystyka autora, figurujące na rewersie okładki stanowią dostateczną zachętę dla ciekawskich, a do takich się zaliczam.
      O autorze dowiadujemy się co następuje: „Janusz Leon Wiśniewski (janusz@wiśniewski.net)- urodzony w Toruniu w 1954 r.; rybak dalekomorski, doktor informatyki i doktor habilitowany chemii (program komputerowy jego autorstwa stosuje większość najważniejszych firm chemicznych w świecie), profesor Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku. Współredaguje uznane naukowe czasopismo informatyczne wydawane w Internecie. Fragmenty jego prozy publikował „Playboy”. Obecnie mieszka z żoną i dwiema córkami we Frankfurcie nad Menem. Na swojej stronie internetowej (www.wiśniewski.net) napisał: Panie, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego bierze mnie mój pies...”
      Na temat książki natomiast komentarz brzmi następująco: S@motność....- powieść tak współczesna, że bardziej nie można: z Internetem, pagerem, elektronicznymi biletami lotniczymi, dekodowaniem genomu i SMS-ami. A przy tym tak tradycyjna jak klasyczna historia miłosna. Powieść o miłości na Internecie. Tej ostatecznej, tej, o której się marzy, takiej „aby się popłakać i aby dech zaparło”.
      „Wiśniewski analitycznie i urzekająco zarazem relacjonuje tę miłość, wprowadzając na przemian nastrój niemal uroczystej czułości, aby kilka linijek dalej zadziwić odważnym erotyzmem. „S@motność ..” to także hołd składany mądrości i wiedzy. Splecione kunsztownie z wątkiem miłosnym fascynujące historie o molekułach emocji, o tym, kto tak naprawdę odkrył DNA, i o tym, co po śmierci stało się z mózgiem Einsteina. Przeczytawszy „S@motność...” wie się, że wirtualność Internetu to tylko umowa i że e-mail – tak naprawdę- nie musi się różnić od listu przysłanego zaprzęgiem przez posłańca.”
      Kartkując samą książkę znalazłem bardzo piękny fragment, który niewiele ma wspólnego z powyższym opisem. Jest jednak zobrazowaniem tego dziwnego zdania o psie, które autor napisał na swojej stronie internetowej. Jest to jednocześnie bardzo ciekawy przyczynek do naszych częstych rozważań o „największym przyjacielu człowieka”. Stanowi też dodatkowy element zachęty dla mnie do zajęcia się tą książką w czasie urlopu.
      .....” Dzień pracy dobiegał końca. Ustawili skrzynki z kalafiorami na przyczepie starego ciężarowego chevroleta i przygotowywali się, aby ruszyć do domu. Mały Theodore błagał rodziców, by pozwolili mu jechać przed nimi na dziecinnym rowerku. Ziemia była wyschnięta , popękana i pokryta jasnobrązowym pyłem. Gdy ruszyli, chmura kurzu unosiła się spod kół i nie było nic widać dalej niż na metr. W pewnym momencie pojawiła się Brownie /ich golden retriever o złocistej sierści/. Zachowywała się dziwacznie. Szczekała przeraźliwie głośno, próbowała gryźć przednie opony chevroleta. Nagle dosłownie rzuciła się pod prawe przednie koło samochodu. Chevrolet przejechał ją i zatrzymał się. Kurz opadł. Niecałe dwa metry przed samochodem w głębokim dołku leżał Theodore i płakał rozpaczliwie, przygnieciony swoim rowerem. Dwie sekundy później chevrolet przejechałby po nim........Brownie nie żyła. Theodore wstał i pojechał rowerem dalej, jak gdyby nic się nie stało......W pewnym momencie ojciec Theodore’a wysiadł z samochodu. Podszedł do Brownie, podniósł ją z ziemi, dotknął ustami jej karku, przytulił mocno do siebie i niosąc na rękach, poszedł przez pole do domu. Nikt go nie zatrzymywał.”
      « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 2832

      Polecamy

       

       

       

       

       

       

      Wsparcie prawne portalu:


       

      Osowianin Roku

       

      Nieodpłatne poradnictwo
      w Gdańsku


       

       


       Plan spotkań z kulturą Pomorza