Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

      Niesamowita opowieść

      2004-02-07

      Najbardziej niebezpiecznym miastem w Europie, a może też i na świecie, jest obecnie Paryż.
      Najbardziej niebezpiecznym miastem w Europie, a może też i na świecie, jest obecnie Paryż / Nie wiadomo jak jest za naszą wschodnią granicą, bo mamy stamtąd skąpe wiadomości. Wiek cenzury procentuje/. Świat młodocianych przestępców, „dzieci ulicy” Paryża opisuje ksiądz katolicki, który stał się ich kapelanem.

      W dobie narastającej i u nas agresji młodzieży jest ta dość stara książka, bo wydana w 1995 roku, fantastycznym - choć skrajnie radykalnym- poradnikiem. Dla nas wszystkich, świeckich i duchownych. A traktujmy ją w sensie gatunku literackiego jako literaturę autobiograficzną. Bo autor jest jednocześnie jej bohaterem. Przepraszam! BOHATEREM przez wielkie „B”. „Jego kościołem jest ulica. Wiernymi- młodociani przestępcy, złodzieje i narkomani. Ksiądz Gilbert spotyka i kocha tych, których inni odrzucili.”

      Tytuł : Ksiądz wśród bandziorów
      Autor : Guy Gilbert
      Wydawnictwo : „W drodze” - Wydawnictwo Prowincji Dominikanów, Poznań

      Komentator tej książki pisze : „Paryż. Ulice, stacje metra, bistra, motory, gliny. Młodzi z ulicy: wkraczający na drogę przestępstwa, przestępcy, więźniowie, młodociani recydywiści. Pośród nich ksiądz Guy Gilbert. Pod warstwą agresji dostrzegł samotność i rozpacz. Zobaczył, ile strachu i pogardy kryje się w walce z przestępczością. Usłyszał wezwanie i postanowił odpowiedzieć.
      Książka ta jest osobistym świadectwem człowieka, który na co dzień próbuje przebić się przez mur nienawiści. Pełna buntu i siły, zmusza, byśmy przyjrzeli się sobie”.

      Trudno dzisiaj już kupić tę książkę; egzemplarz, z którego korzystam jest jedyny, więc w przypadku zainteresowania mogę go wypożyczyć, ale nie sprzedać. Natomiast chętnie przytoczę tutaj jej szersze fragmenty. Oto one:

      ...Na spotkanie ze światem przemocy byłem zupełnie nieprzygotowany. W roku 1965 pracowałem jako wikary w niewielkim..mieście Blida /w Algierii/. Chrześcijanie byli tam nieliczni, kościół przemieniono na meczet, miałem niewiele obowiązków duszpasterskich – więc zająłem się młodzieżą. Oczywiście garnęły się do mnie głównie dzieci ludzi zamożnych, wychowujące się w kulturalnych i pełnych forsy domach. Zaczynałem się zastanawiać, co ja tam właściwie robię....Kiedyś wracałem do domu ...w nocy. Patrzę, ktoś siedzi na chodniku. Chłopiec. Wiedziałem o nim tyle, że nazywa się Alain, że ma dwanaście lat, rozwiedzionych rodziców, wredną macochę i w ogóle niewesołą sytuację rodzinną. Pytam go, co tu robi, a on, że do domu nie wróci, że mu dają jeść w psiej misce. Po psie....Wziąłem go do siebie na noc. Spędził u mnie siedem lat. I tak się to wszystko zaczęło. Najpierw nauczyłem się cierpliwości...Dwunastoletni szczeniak potrzebował roku, żeby przemówić: ...”To ty wyciągnąłeś mnie z bagna. Jak mnie teraz zostawisz, to ze mną koniec” Tak bardzo go upokorzono, zdeptano, przybito, że przez rok musiał milczeć.... A potem odkryłem, że Alain... należy do niewielkiej bandy młodych ludzi, tak samo pogubionych jak i on. Ja, księżulo, miałem już swojego „ubogiego” i ten jeden by mi zupełnie wystarczył. Ale on powiedział: „są jeszcze moi kumple, musisz coś z nimi zrobić:! I otworzył przede mną świat młodych uliczników... Po pięciu latach uznałem, że tamtejsza młodzież jest już w stanie sama kierować swoim życiem i przyjechałem do Paryża....Dla mnie, przybysza z małej plebanii pachnącej kwiatami pomarańczy, było to straszne /Pigalle!/...Towarzyszyłem ojcu Jean-Marcowi, księdzu zajmującemu się młodzieżą z ulicy. Twierdził, że nie należy mieszkać tam, gdzie się pracuje. Myślę dzisiaj, że nie miał racji: trzeba być możliwie blisko dzieciaków, a od czasu do czasu wyskoczyć na wieś i zregenerować siły....
      ......Podstawowym narzędziem przemocy są w gruncie rzeczy pieniądze. Młodzież daje się nabrać. Mami się ją tysiącem nieosiągalnych rzeczy. Te męki Tantala, ta przymusowa, rozszalała konsumpcja jest jednym z podstawowych źródeł agresji. Nieludzkie mieszkania, za niskie zarobki, rozdarte rodziny, szkoły nie odpowiadające potrzebom, beznadziejne kształcenie zawodowe-spełniono wszystkie warunki, by fermentował bunt i kwitła przestępczość...Władza też przyczynia się do powstawania przemocy: gdy toleruje, wspiera lub kryje afery, z których czerpią zyski bogacze. I gdy mnoży bariery biurokratyczne zamiast decentralizować, buduje hierarchie zamiast demokratyzować.....
      ......Jako ksiądz i wychowawca, pracujący z młodzieżą na ulicy, jestem w trudnej sytuacji. Początkowo byłem dla glin przede wszystkim „tym księdzem od trudnej młodzieży”, dobrze mnie przyjmowali na komisariatach, prawili komplementy, często wydawali mi zatrzymanych chłopaków. W sumie gliny patrzyły na mnie jak na kogoś silniejszego od nich, byłem nad nimi, a w każdym razie rozmawialiśmy jak równy z równym. Minęło trochę czasu, zanim zrozumiałem, że to pułapka. Czytając po raz kolejny Ewangelię pojąłem, że Jezus nigdy nie stawiał się na równi z możnymi, że żył tak, jak ubodzy, że został pojmany, skazany i ukrzyżowany joko biedak...
      ......Kupiliśmy /dla chłopaków/ /opuszczoną owczarnię/ w górnej Prowansji. Trzeba zobaczyć tych facetów, którzy w Paryżu szwendają się bezczynnie, przy robocie: kiedy mają wspólny cel, potrafią pracować bardzo ciężko.....Kiedyś po mszy, którą tam odprawiałem, jedna z kobiet /wiejskich/ zapytała mnie, czy poprowadzę procesję w dniu św. Krzysztofa...Chłopaki mi mówią: „W dechę by było im zrobić procesję!”....Nazajutrz procesja ciągnie polami, pośród zapachu lawendy: starsi przodem, niechrzczony chłopak niesie krzyż, muzułmanin wesoło wywija kadzielnicą. Żyd niesie Biblię. Za nimi cała młodzież ze wsi. Nie przypuszczałem, że święty, nieobecny w kalendarzu rzymskim, potrafi stworzyć taką więź.....
      ......Zdarza mi się sprawować Eucharystię podczas weekendowych wypadów. Myślę że lepiej /z chłopcami/ chwalić Pana w byle jakiej klitce, niż widzieć jak chłopaki wywołują panikę wkraczając do miejscowego kościoła....Najpierw zapada głęboka cisza, a potem w trakcie czytania Ewangelii, padają spontaniczne i osobliwie barwne komentarze inspirowane historią Marii Magdaleny czy przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. Słyszałem po jednej z takich „mszy”, jak któryś z chłopców mówił kumplowi: „Po tym czuję się zupełnie inny, zupełnie nowy”. Nigdy nie zapomnę głosu prawdy w tym głosie, który mi uświadomił tamtego dnia, ile „maluczcy” wiedzą... Ileż razy słyszałem od ludzi żyjących w nędzy jak pariasi naszego społeczeństwa: „Guy, zajmij się nim, jemu jest ciężej ode mnie...”
      Tylko biedni dzielą się naprawdę. A my, możni tego świata, zawłaszczyliśmy Chrystusowe przesłanie i wypaczywszy jego naturę, pożywiamy się nim, spokojni i szczęśliwi, podczas gdy pod drzwiami czekają ludzie zgłodniali miłości i sprawiedliwości.
      .....Wraz z moimi współpracownikami pragnę dawać świadectwo miłości i sprawiedliwości. Wraz z wszystkimi ludźmi dobrej woli, którzy rozumieją, że odtrącona przez nas młodzież musi spotkać prawdziwe spojrzenie brata, aby stanąć na nogi.....

      Wybrałem takie fragmenty książki, które nie zawierają dosadnych słów, którymi ksiądz Gilbert określa działania francuskiej policji i francuskiego wymiaru sprawiedliwości, używając slangu „dzieci ulicy”, którymi się opiekuje. Chciałbym jednak nadmienić, że cała książka, łącznie z tymi fragmentami, które przytoczyłem i których nie przytoczyłem, otrzymała w 1994 roku „Nihil obstat” cenzora i „Imprimatur” wikariusza generalnego poznańskiej archidiecezji.
      « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 2519

      Polecamy

       

       

       

       

       

       

      Wsparcie prawne portalu:


       

      Osowianin Roku

       

      Nieodpłatne poradnictwo
      w Gdańsku


       

       


       Plan spotkań z kulturą Pomorza