teraz
zanim się Chrystus narodził
byłeś ciałem
drzewem bez pnia
kamieniem bez fundamentu
teraz jesteśnocą
drżącą
przed wschodem słońca
niebo w kieszeni
włożyłeś niebo w kieszeń
wraz z księżycem i słońcem
szal zarzuciłeś na ramię
buty byle jakie
nawet oczu przemyć
od łez nie zdążyłeś
i pobiegłeś szaleńczo
przed siebie do Niego
leżącego w żłobie
i nic nie rzekła Jego Matka
gdy z kieszeni smutny
zamiast gwiazd złotych
wyłożyłeś grzechy
okno więzienne 24 grudnia
cela i prycza
więzienny chłód
i okno więzienne
patrzysz przez kratę
wzrok ogarnia śnieg
pole leżące odłogiem
jezioro i osiedla
i biegnie dalej
do słów Biblii
którymi w tym dniu
mówił ojciec
oddalenie poszerza horyzont
głód
jest właściwą wartością
chleba
Wiesław Szlachetka