Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

      Mam nadzieję, że podcięte skrzydła moich dzieci odbudują się...

      2017-02-21

      Najtrudniejsze są chyba wieczory, gdy dzieci idą spać. W telewizorze Monika Olejnik kończy dyskusję z jakimś smętnym panem. Rozmowa nie wnosi nic do mojego światopoglądu, ani do niczego co jest ważne w moim życiu. Tym minionym i tym zupełnie nowym, ciągle jeszcze nieznanym i nieoswojonym… 

      Jedynie buty pani redaktor, kolorowe i niezwyczajne, są tym, dla czego warto choć na chwilę skupić uwagę na ekranie TV. W końcu i pani redaktor idzie do domu, wraca do swojego prywatnego świata, a jej kolorowe szpilki lądują gdzieś na półce w garderobie, czekając ponownie na swój dobry czas.

      W naszym domu także milknie codzienny gwar. Zapada cisza. Jak wtedy, gdy wraz z ostatnim oddechem i uderzeniem serca, skończyło się życie mojego Męża. Bez uprzedzenia. Bez zgody. Bez sensu.  Pierwsze godziny, dni, tygodnie to czas, którego nie pamiętamy i nie chcemy pamiętać. Ani ja, ani nasze dzieci - Jagoda i Jacek. Nie wiem, czy one kiedykolwiek zrozumieją i pogodzą się z tym, co się stało. Dla Jagody to szczególnie trudny czas. Nastolatka kończąca gimnazjum, rozpoczynająca naukę w zupełnie nowej szkole i wchodząca w nową grupę rówieśniczą, bardzo potrzebuje obecności i uwagi Taty. Dla niego zawsze była najpiękniejszą i najmądrzejszą księżniczką. Była… Ale dla niej ta bajka nie ma dobrego zakończenia. Teraz nawet ubrania koleżanek wydają się jakieś bardziej kolorowe i markowe. Może przez to, że noszone przez roześmiane i beztroskie dziewczyny? Jacuś także nie jest już tym samym chłopcem.  Smutek, który widzę czasem w jego „tatowych” oczach, ciągle boli... Czwarta klasa to dla niego duże wyzwanie. Nowe obowiązki i poważniejszy szkolny etap.  A samotne granie w piłkę zupełnie nie cieszy…

      W tej naszej tragedii mieliśmy wyjątkowe szczęście. Niemal od razu trafiliśmy pod opiekę hospicyjnego psychologa z Fundacji Hospicyjnej, a dzieci dodatkowo zostały objęte opieką działającego przy fundacji Funduszu Dzieci Osieroconych. Wspólny czas i zabawa z rówieśnikami, którzy doświadczyli podobnej traumy, półkolonie, paczki i prezenty na święta… W takim towarzystwie nie trzeba się pilnować, nie trzeba udawać, że nie jest źle, smutno i bardzo brakuje Taty. W Fundacji - w otoczeniu osób, które znają naszą historię - moje dzieci czują się bezpiecznie. Mogą być sobą. Mam wrażenie, że między dziećmi, które korzystają z pomocy Fundacji, tworzy się szczególna więź. Nie tylko ze względu na podobne dramatyczne doświadczenia, ale także dzięki ciepłej atmosferze.  

      Wiemy, że to wszystko, co otrzymujemy od Fundacji Hospicyjnej, możliwe jest dzięki ludziom dobrego serca: wszystkim zaangażowanym w pracę organizacji pracownikom i wolontariuszom oraz darczyńcom, którzy wspierają Fundację finansowo.  Można to zrobić przecież na tyle sposobów!  

      Osoby, które co roku przekazują swój 1% podatku, chyba nie doceniają, jak dużo znaczy każdy datek. W Fundacji Hospicyjnej dobrze wykorzystywana jest każda złotówka! Tak bardzo można pomóc dzieciom osieroconym. Przecież „Dzieci radzą sobie same tylko w bajkach”. Bez wsparcia Fundacji nasze życie byłoby trudniejsze…  Dlatego jestem wdzięczna każdemu, kto wypełniając swój PIT, wpisze numer KRS Fundacji Hospicyjnej 0000 201 002. To naprawdę proste!

      Mam nadzieję, że podcięte skrzydła moich dzieci odbudują się, a z czasem rozwiną i pozwolą im polecieć w świat. Także dzięki Wam!

      Dziękuję.

      Mama

      « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 1153

      Polecamy

       

       

       

       

       

       

      Wsparcie prawne portalu:


       

      Osowianin Roku

       

      Nieodpłatne poradnictwo
      w Gdańsku


       

       


       Plan spotkań z kulturą Pomorza