Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji uług
zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

[x] Zamknij

      Przyrodę w stanie pierwotnym można utrzymać w sercach parków narodowych

      2015-09-19

      Dzisiaj wpadło mi do głowy, by napisać coś o lesie. A właściwie o terenie noszącym znamiona lasu, a położonym przy ulicy Niedziałkowskiego. Na oko parę hektarów - licząc po obu stronach.

      Własność gminna - czyli nasza (lasek po północnej stronie Niedziałkowskiego jest prywatny – dop. red.), co usiłuję wyjaśnić czasem w tej swojej pisaninie.

      Na tekst o jakichś zmaganiach o ten teren (--->Las ma zostać taki, jaki jest!) natknąłem się jakiś czas temu. Jacyś zacni osowianie walczyli, by teren ten zachować w postaci, jakiej jest, a inni próbowali przeforsować założenie tam na pobrzeżu jakichś miejsc parkingowych. Dla tych swoich autek, którymi przemieszczają się w sobie znanych celach - praktycznie wszędzie i zawsze. Ponieważ nie bardzo wiedziałem, o co biega, sprawę postanowiłem obadać na miejscu. Jedzie się tą ulicą Niedziałkowskiego (zasłużony polski socjalista i spółdzielca) bardzo fajnie, mając po lewej zwartą ścianę zieleni, po prawej jakiś czas też, potem boisko itd. Zaintrygowany tą ścianą zieleni zaparkowałem samochód na Balcerskiego i zafundowałem sobie spacerek wzdłuż wspomnianej ściany...

      Na pewno jest to wymarzona trasa na spacer z psem - cicho, spokojnie, bezludnie... Gorzej, gdy ktoś chciałby zagłębić się w gęstwę tego, co nazywamy tu lasem. Próbowałem i rezultaty przerosły moje możliwości. Tam się nie da wejść. Przynajmniej tam, gdzie próbowałem. Monstrualne chwasty, zdziczałe krzewy i gęstwa zdziczałych, karłowatych badyli, rosnących na pokładach śmieci...

      Rozumiem, że przyrodę w stanie pierwotnym można utrzymać w sercach parków narodowych. Próby utrzymania czegoś takiego w sercu rozwijającej się dzielnicy Gdańska to nieporozumienie. Co tam nieporozumienie - to groźba wylęgu groźnych dla cywilizowanych terenów zagrożeń.

      Mam pytanie do włodarzy Osowy - czy ktoś tym lasem zajmuje się???? Posiadanie lasu to nie tylko fakt komercyjny, ale i obowiązek. Jak już z tego gąszczu wylazłem, to pomyślałem sobie, co ja bym z tym fantem zrobił? Zrobiłbym tu piękny angielski park - z zachowaniem całego naturalnego piękna tego obszaru, wyeksponowaniem skupisk zieleni, wprowadzeniem komponujących z naturą nasadzeń.

      Kiedyś dawno temu rzeźbiłem w drewnie. Wszystko jest gdzieś u ludzi... Pytano mnie, jak ty to robisz? Ze śmiechem odpowiadałem, że biorę kawał drewna i wywalam wszystko, co niepotrzebne. Bo ten kształt, o który mi idzie, jest już w nim. To samo jest z tym lasem!

      I jeszcze coś na poważnie - w różnych kierunkach od tego lasu rozbiegają się nasze osowskie ulice. Te ulice są umajone zielenią. Wygląda to różnie. Od burzanów na chłopa wysokich i zielska przeróżnego do eleganckich trawniczków. Widać gołym okiem gdzieniegdzie rękę gospodarza, w wielu miejscach nie widać. I ja nie rozumiem ... jak można zbudować pięknie ulicę Wodnika, obwałować ją trawnikami i nasadzeniami ...i porzucić.. Czy nikt nie egzekwuje jakichś umów, które chyba są podpisane z firmami zajmującymi się zielenią???

      Nie wystarczy skosić to dwa razy do roku. O to należy dbać.... z sercem i wiedzą. Jeśli tego nie ma, to proszę się za to nie zabierać....

      « wróć | wersja do wydruku | odsłon: 1395

      Polecamy

       

       

       

       

       

       

      Wsparcie prawne portalu:


       

      Osowianin Roku

       

      Nieodpłatne poradnictwo
      w Gdańsku


       

       


       Plan spotkań z kulturą Pomorza